Search
Generic filters
Po godzinach

„MOJE PRACE TO OPOWIEŚCI Z ŻYCIA ZWANEGO PODRÓŻĄ” – ROZMOWA Z ELŻBIETĄ SULECKĄ

PIB:        Co Pani robi po godzinach? Po godzinach, to znaczy: po zakończonej pracy we Wrocławskiej Pantomimie, kiedy zaczęło się dla Pani nowe życie…. Bo w czasie intensywnej kariery u Henryka Tomaszewskiego chyba nie było czasu na nic innego?

ES:          To była bardzo intensywna praca aktorki mim, pochłaniała mnie totalnie. Tworzyłam postaci z rozdarcia wewnętrznego, z targających mną uczuć; ciągła adrenalina. W czasie pracy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy brakowało mi wyciszenia wewnętrznego, którego potrzebuję w malarstwie i które przyszło dopiero po roku 1991, kiedy rozstałam się z Teatrem Henryka Tomaszewskiego.

PIB:        Jak to się zaczęło? Ukończyła Pani słynne wrocławskie liceum Sztuk Plastycznych- co przekierowało Pani uwagę na pantomimę? Czemu nie zajęła się Pani od razu malarstwem?

ES:          Marzyłam o aktorstwie już w szkole podstawowej, ale w latach 70. nie było liceów o tym profilu. Malowałam ciekawie, moje prace miały uznanie, więc skierowałam się do Liceum Sztuk Plastycznych, ale jeszcze w czasach szkoły średniej wstąpiłam do Młodzieżowego Zespołu Teatralnego przy Domu Kultury, gdzie prowadzone były lekcje pantomimy. W tamtym czasie pantomima okazała się być właściwą formą wyrazu głęboko tkwiących we mnie uczuć.W cichej, lirycznej wypowiedzi mima odnalazłam swoją własną drogę przekazu. Potem był egzamin przed mistrzem Henrykiem Tomaszewskim – i tak zostałam artystką pantomimy.

PIB:        Jaki był mistrz Tomaszewski? Czy widział tworzony przez siebie spektakl jako całość czy pracował osobno z każdym z aktorów? Czy był wymagający?

ES:          W teatrze mistrz pogrążony w myślach nad aktualnie tworzonymi dziełami. Był inspirujący, sugestywny, fascynował mnie. Jednocześnie był też ujmujący; lubił żartować. Pracował z nami indywidualnie; pracował też nad scenami zbiorowymi. Np. gdy grałam Ofelię, to miałam (wraz z partnerem) odrębne próby. Tomaszewski wymagał od mimów profesjonalizmu – tej pracy oddawałam całą siebie.

PIB:        Domyślam się, że nie bezkosztowo… Mówi Pani „tworzyłam postaci z rozdarcia wewnętrznego” – to musiało boleć?

ES:          Bolało i wtedy i później, kosztowało zdrowie. Ale po latach widzę, że słusznie wybrałam drogę życia poprzez sztukę. Kiedy zakończyłam pracę aktorki mim, odnalazłam w sobie ciszę, harmonię i wróciłam do malowania. Malowałam na zamówienie kopie obrazów starych mistrzów: Klimt, Degas, Bruegel… Miałam też przestrzeń na tworzenie swoich obrazów. I one – na zewnątrz radosne w barwach – wyrażają uczucia rozdarcia pomiędzy światem człowieka dorosłego, a czasem dzieciństwa.

PIB:        Jak jest dziś? Ma Pani wystawy, prace są sprzedawane w internecie – czy ma Pani pracownię? Jak wiele czasu spędza Pani na malowaniu? Czy to poranki, kiedy światło jest najlepsze? Ma Pani jakąś szczególną dyscyplinę pracy?

ES:          Od roku 2016 współpracuję z Galerią Sztuki Naiwnej i Ludowej we Wrocławiu; w tym czasie kilkukrotnie wzięłam udział w Międzynarodowym Art Naif Festiwal w Katowicach oraz prezentuję i sprzedaję obrazy w galeriach internetowych.

Maluję w moim wrocławskim mieszkaniu. Jest we mnie zaduma, z niej rodzi się pomysł, robię wstępne szkice; potem organizuję przestrzeń swojej pracy i etapami maluję obraz. Moje prace to opowieści z życia zwanego podróżą, które rodzą się z cząstek myśli, wyobraźni, intuicji i wrażeń.

Pracuję zawsze w ciągu dnia, najchętniej w świetle słońca.

PIB:        W Galerii Sztuki Naiwnej czuje się Pani jak w domu, jestem tu Pani gościem. Bardzo ciekawe miejsce.
Czy decyzja o wejściu w nurt naiwny wymagała uzupełnienia wiedzy? Kursy, studia, fachowa literatura, konsultacje ze znawcami? Kto jest Pani mentorem?

ES:          Maluję spontanicznie; tak mnie prowadzi intuicja i wyobraźnia – dotykam dziecka w sobie. Moje malarstwo jest akceptowane w nurcie malarstwa naiwnego, które nazywają „śpiewem gołębiego serca”, „dzieciństwem odnalezionym”, czy „sztuką niewinnego spojrzenia” … – odczuwam i widzę takie skojarzenia w malarstwie naiwnym.
Pierwsze obrazy w nurcie naiwnym zaczęłam malować około roku 1991, a intensywnie zanurzyłam się w nim jakieś 20 lat później – od 2009 roku maluję już w technice olejnej.

PIB:        Jacy są Pani ukochani artyści? Najwspanialsi malarze?

ES:          W okresie licealnym  olśniewało mnie malarstwo geometryczne Picassa. Od wielu lat unoszące się w powietrzu postacie Marc’a Chagall’a, dzikie dżungle Henri Rousseau.

PIB:        Czego Pani życzyć?

ES:          … „aby moja dusza śpiewała i tańczyła… skrzydeł by wzbijać się ponad ziemię”…

PIB:        Zatem Pani życzę wielu inspiracji i dużo słonecznego światła, a nam kolejnych obrazów.

 

rozmawiała Paulina Iwińska-Biernawska

———————————————————————————————————————

Elżbieta Sulecka – adeptka i artystka pantomimy, solistka Wrocławskiego Teatru Pantomimy Henryka Tomaszewskiego, kreowała min. Ofelię w Hamlet Ironia i Żałoba 1984/1989; Starą Bogaczkę w Syn Marnotrawny 1986/1990; Hermię w Akcja-Sen Nocy Letniej 1986/1990.

Maluje barwne obrazy poszukując deformacji formy nawiązującej do malarstwa dzieci oraz oparte na wrażeniowym rysunku studyjnym. Twórczość artystki nawiązuje do uniwersalnej symboliki, dotyka wewnętrznego dziecka, kolory tańczą jakby w symfonii… Artystka wierzy w odbiorcę – podkreśla wagę indywidualnej refleksji nad każdym obrazem.

—————————————————————————————————–

Wszystkie zdjęcia z archiwum Artystki; zdjęcia w Galerii Paulina Iwińska-Biernawska

Zobacz również