No ale przede wszystkim grał: Hrabiego w Fernando Krapp napisał do mnie ten list, Jajecznicę w Ożenku, Króla Ignacego w Iwonie księżniczce Burgunda, Porfirego w Zbrodni i karze, dwa razy Klaudiusza – w Hamlecie i Rozencratz i Guilderstern nie żyją, Męża w Ich czworo, Ojca w Witaj Dora i wiele, wiele innych ról. Ostatnią w Toruniu był Karmazyn w Minach polskich.
Potem zachorował. Była obawa, że do zawodu już nie wróci. A jednak. Po czterech latach odnalazł się w Elblągu, gdzie przed laty debiutował, i stanął na scenie. Cieszył się nowymi rolami i swoją odzyskaną sprawnością jak dziecko. Miał pełno planów i teatr miał je dla niego także. Wrócił – jak to rasowy aktor- do swojego domu: na scenę.
I nagle to, niesprawiedliwe, nieoczekiwane, strasznie smutne, o wiele za wczesne.
Żegnaj Marku.