Search
Generic filters
Wspomnienia

Tadeusz Pluciński

25.09.1926 - 
23.04.2019 -
Ze smutkiem zawiadamiamy, że dzisiaj w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie zmarł Tadeusz Pluciński.

We wtorek, 23 kwietnia 2019 roku, dzień po Wielkiej Nocy w Skolimowie, w Domu Aktora zmarł Tadeusz Pluciński. Miał 92 lata. Przeżył prawie wiek. Nie byłem z nim nigdy w teatrze ale pierwsze kroki na scenie stawialiśmy niemalże w tym samym czasie. Zaraz po wojnie. Tyle że ja w 1945, a on 1949 roku. Znaliśmy się i lubili. Był świadkiem historii. Miał bogate życie. Przeciętny śmiertelnik wie o nim tylko tyle, że był komediowym aktorem, grał w rozrywkowych filmach i że miał cztery żony. Był uwodzicielem. Mówiono o nim „Na wieki wieków amant”. Ja natomiast znam go z lepszej, nie plotkarskiej strony. Był szlachetnym i dobrym człowiekiem. Wspaniałym kolegą. O nikim nigdy nie mówił źle. Był gentelmanem i wybitnym aktorem. Większość życia spędził w teatrach dramatycznych. Grał wielkie role. Znał najwybitniejszych. Pracował z nimi ale o tym dzisiejszy widz nic nie wie – dla niego najważniejsze są seriale i głupawe kabarety.

Urodził się 25 września 1926 roku w Łodzi. W Łodzi też kończył Wydział Aktorski PWST w roku 1949. Debiutował w Teatrze Domu Wojska. Grał między innymi w „Młodej Gwardii” w reżyserii Ludwika Rene. Zobaczyłem go po raz pierwszy na scenie w Poznaniu w roku 1950 w „Igraszkach trafu i miłości” Marivaux jako Psquina. Oczarował mnie. Kipiał talentem. Potem już w Warszawie, w Teatrze na Szwedzkiej, jak grał Przyłęckiego w „Uciekła mi przepióreczka” Stefana Żeromskiego w reżyserii Ireny Grywińskiej. A w Teatrze Ateneum u Janusza Warmińskiego pamiętam go w „Ich głowach” w reżyserii Zdzisława Tobiasza, Torupa w „Lecie” Tadeusza Rittnera w reżyserii Maryny Broniewskiej i jako Pabla w „Tramwaju zwanym pożądaniem” z Olą Śląską, w reżyserii Janusza Warmińskiego. Z Teatru Współczesnego u Erwina Axera, zapamiętałem go z najwspanialszej jego roli Macky Majchra w „Operze za trzy grosze” Brechta w reżyserii Konrada Swinarskiego i Pawła w „Pierwszym dniu wolności” Leona Kruczkowskiego w reżyserii Erwina Axera. Potem z Teatru Polskiego jako Rileya w „Harfie traw” Trumana Capote i Kostryna w „Balladynie” Juliusza Słowackiego w reżyserii Władysława Krzemińskiego. Stacha w „Derbach w pałacu” Abramowa w reżyserii Ludwika Rene, Zbójnika w „Na szkle malowane” Ernesta Brylla w reżyserii Augusta Kowalczyka i w „Paradach” hr. Potockiego, w reżyserii Lecha Wojciechowskiego. W roku 1975 odszedł do Syreny. Pracował tam aż do emerytury. Ale o tym okresie i o plotkach rozpisywać się już będą dzisiejsi dziennikarze.

Żegnaj, kochany Tadziu. Spoczywaj w spokoju.

Twojej niezwykłej i wspaniałej opiekunce Joli Wołłejko i Twoim synom składam wyrazy głębokiego współczucia

Autor: Witold Sadowy

Zobacz również