Search
Generic filters
Wspomnienia

Mirosława Krajewska

13.03.1925 - 
01.03.2019 -
Z wielkim żalem i smutkiem żegnamy aktorkę Mirosławę Krajewską-Stępień, zmarłą w dniu 1 marca 2019 roku.

***
Wspomnienie

Przeglądając „kronikę towarzyską”, znalazłem kilka dni temu w Gazecie Wyborczej nekrolog, że 1 marca 2019 roku zmarła Mirka Krajewska, moja koleżanka.

Zapamiętałem Ją z czasów młodości. Śliczną i utalentowaną, pełną uroku piosenkarkę i aktorkę Teatru Syrena. Żonę Wacława Stępnia, który wraz ze Zdzisławem Gozdawą pisywali teksty i lekkie komedie z klasą dla aktorów Teatru Syrena. Jej założycielem był Jerzy Jurandot. To Mirka Krajewska wylansowała szlagierową piosenkę „Marynika”, którą śpiewała cała Polska.

Karierę zaczynała po wojnie w Łodzi. Związana z Estradą Łódzką. Tam bowiem koncentrowało się życie większości aktorów. Łódź była nie zniszczonym miastem, Warszawa leżała w gruzach, była w odbudowie. Tylko nieliczni decydowali się na życie w ruinach nieistniejącego miasta. Do Warszawy przyjechała z Teatrem Syrena w roku 1948. To był Jej dom i miejsce pracy. Tam odnosiła sukcesy.

Znaliśmy się wówczas wszyscy. Nie było nas tak wielu, jak dziś. Spotykaliśmy się w Klubie Aktora w Al. Ujazdowskich 45. Tam toczyły się rozmowy o życiu i teatrze przy kieliszku wódki. Przynależność do ZASP-u a potem SPATiF-u nobilitowała każdego aktora. Na urlopy latem jeździliśmy nad polskie morze, do Sopotu, Juraty i Jastarni. Tam zadawaliśmy szyku ubrani w amerykańskie ciuchy zakupione na Bazarze Różyckiego na Pradze. A zimą do Zakopanego. Tam balowaliśmy, kochaliśmy się, byliśmy sobie życzliwi. Nie opluwaliśmy się tak, jak dzisiaj. Szanowaliśmy się wzajemnie i szanowaliśmy autorytety. Tak żyliśmy w Polsce Ludowej po wojnie. To były cudowne czasy.

Żegnaj, kochana Mirko. Spoczywaj w spokoju.

Autor: Witold Sadowy

Zobacz również