Search
Generic filters
Wspomnienia

Ryszard Jaśniewicz

15.10.1939 - 
04.11.2021 -
Ostatnie słowa, które wypowiedział na scenie, jeszcze we wrześniu, podczas gdańskiej premiery monodramu „Budowniczy” to: „Jestem Teatrem!”. Cały był teatrem. Teatr go uwiódł i ukształtował. Mówił: „Scena to życie. Żyję, bo gram”.

Grał do końca. Nie dawał się czasowi. W „Masce”, swoim monodramie jubileuszowym z 2019 roku jego ukochany bohater, Stary Aktor znalazł sposób, by Czas przechytrzyć. – Trzeba wrócić, by nie odejść. I ja na teatralnej scenie przez dwadzieścia ostatnich lat wciąż wracam, do pierwszych ról, do teatralnej lalki Teatru Miniatura…

W gdańskiej Miniaturze zaczynał, mając ledwie 17 lat. Potem była krakowska szkoła teatralna (wydział lalkarski i aktorski), po studiach grał i reżyserował m. in. w Teatrze Polskim we Wrocławiu, Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (1971-83), gościnnie w Teatrze Miejskim w Gdyni i w  Théâtre Les Déchargeurs w Paryżu („Krzesła” Ionesco, wraz z Zofią Mayr, „Silniejsza” Strindberga). Główne role w spektaklach wybitnych reżyserów: Marka Okopińskiego, Adama Hanuszkiewicza, Stanisława Hebanowskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Hoffmanna, Marii Straszewskiej, Jakuba Rotbauma, Krystyny Meissner. W latach 1983-88 był dyrektorem artystycznym, aktorem i reżyserem Teatru Dramatycznego w Słupsku. Potem kierownikiem artystycznym Centrum Edukacji Teatralnej w Gdańsku. W roku 1999 zainaugurował w Sopocie własną scenę Teatr z Polski 6. Tylko w ciągu ostatnich trzynastu lat wystawił premierowo 16 monodramów: m. in.: „Moje serce – wielkie monologi dramatu polskiego”, „Wielkie pranie”, „Ostatnia lekcja aktorstwa”, „Aktor”, „Król”, „Maska”, „Wariat”, ostatni monodram – „Budowniczy” we wrześniu 2021 roku. Wszystkie na jego ukochanej małej scenie w oliwskim Domu Zarazy.

– Granie w pojedynkę to zmierzenie się z prawdziwym warsztatem aktorskim, co daje ogromną radość, a jak wiadomo aktorstwo nie powinno być działaniem przynoszącym wyczerpanie i napięcie, lecz sztuką uszczęśliwiającą. Sam na scenie czuję się szczęśliwy, spełniony – tłumaczył.

Jego monodramy to przede wszystkim opowieść o szalonej miłości do teatru.

  • Ale do ludzi przede wszystkim – mówił. – Teatr opowiada o ludziach. Bohaterem moich monodramów jest Stary Aktor. Niezmiennie boryka się ze światem, teatrem, z sobą. Ze swoimi słabościami i tęsknotami. Z wierszem i autorem. Z innymi uczestnikami scenicznej doli i niedoli, tak z pacynką jak i z Mickiewiczem. Czasem pyszni się wielkimi rolami, ale też stoi w kącie sceny, w wyobraźni budując swój Największy Teatr Świata. Starzy Aktorzy… Jeszcze tak niedawno grałem Don Juana, starymi aktorami byli moi Mistrzowie, wybitni pedagodzy krakowskiej szkoły teatralnej, choćby poczciwy prof. Gorecki, który zalewał się łzami, gdy student nie opanował pamięciowo „Pana Tadeusza”, ale też moi pierwsi wielcy reżyserzy: Hübner, Rotbaum, Straszewska, Jarocki, Karczewski. Moi Mistrzowie…Nauczyli mnie, że teatr jest sztuką iluzji, że to co się dzieje na scenie to świat nie do końca dostępny zmysłom. Że teatrem może być jedno słowo. Jedno dobrze wypowiedziane słowo może tworzyć gigantyczne konstrukcje!

Zagrał ponad 200 ról, najbardziej kochał wielkie monologi romantyczne, mówił je do końca, dla innych, ale i dla siebie. Jego rola ulubiona to Samuel z dramatu Juliusza Słowackiego „Samuel Zborowski”. Zagrał ją w słynnym przedstawieniu Stanisława Hebanowskiego w Teatrze Wybrzeże w 1977 roku. Często do niej wracał, mawiał, że to „kreacja świętych”. Nagraniem słynnego monologu, zarejestrowanym 17 października tego roku pożegnał się ze zgromadzonymi podczas pogrzebu – jego oddaną widownią. Pożegnał się, ale czy na zawsze?

Całe życie kochał wiersze i pisał wiersze. Mówił, że jego sercu rytm nadaje miłość, radość i wers. W lipcu ukazał się tom „Wiersze teatralne” – Jego teatralny, Jego poetycki testament.  Jeden z utworów wieńczą słowa: „Teatr jest moim zmartwychwstaniem. Jestem Teatrem”.

fot. K. Piotrowska
Autor: Gabriela Pewińska-Jaśniewicz

Zobacz również