Search
Generic filters
Wspomnienia

Stanisław Michno

10.01.1936 - 
30.11.2021 -
Aktora żegnać się nie godzi! Bo aktor – tak naprawdę – nie umiera nigdy. Żyjąc z nami i obok nas, świadomy swego posłannictwa, dba o to, by otaczająca rzeczywistość nie zakłócała codziennych wskazań wyczulonego na własną genealogię – kompasu naszej wrażliwości.

Aktor bowiem, niosąc ze sobą ciężar kreowanej postaci przybywa do nas  z przeszłości. Stara się też ją, a przynajmniej – dotyczący nas – jej fragment  – w pełni  nam przywrócić. Zwłaszcza wtedy, gdy został on już bezwzględnie zniweczony przez pazerną teraźniejszość.

Te myśli o powołaniu aktora   przywoływała zawsze  barwna postać Stanisława Michno (1936- 2021).

Ten Kresowiak z urodzenia – swe zawodowe aktorskie szlify zdobywał w ansamblach całej Polski. Po ukończeniu studium dramaturgicznego w Katowicach z  pedagogicznym błogosławieństwem  samego Gustawa Holoubka – jako artystyczny czeladnik teatru – dał się poznać najpierw na deskach scen północnych rejonów Polski (Grudziądz, Elbląg), by po epizodach pracy w Tarnowie i Bielsku-Białej zbliżyć się do wymarzonego Krakowa.

Ten aktor z powołania stał się  Krakusem z …własnego wyboru.  Ponad pół wieku swego, bardzo urozmaiconego twórczego życia spędził  przecież w podwawelskim grodzie.

Zapamiętano Go tu jednak nie tylko jako aktora  trzech, jakże różnych i formalnie, i repertuarowo scen Krakowa ( Teatru Ludowego w Nowej Hucie, Teatru <Bagatela> i Kantorowskiego Cricotu-2) .

 

Michnie bowiem sam proces  aktorskiego kształtowania sceny,  przestał już wystarczać. W obliczu pogłębiającego się z każdą niemal  wybitną premierą lat 70. i 80. procesu uległości aktora wobec inscenizatora, Jego stałą obecność w krakowskim świecie teatru wyznaczyła walcząca o aktorską wolność – aktywność  prawodawcy (adaptatora, inscenizatora i wykonawcy) wszystkich niemal spektakli  powstałej w roku 1994 swojej poszukującej, niezależnej grupy teatralnej MIST.

A przecież też  zapomnieć  nie można cenionego powszechnie  oblicza  Michny jako pedagoga.  Najlepszym dowodem – praca Staszka z  młodzieżą Wadowic, praca kształtująca przez dziesięciolecia <skażony> wizerunkiem teatralnym Papieża – Zespół <Sokoły>.

Konsekwencję takiego myślenia Stanisława Michny o  trudnym często do społecznej akceptacji sposobie wykonywania ukochanego zawodu, dane mi było sprawdzić wielokrotnie.

Najpierw pojąłem to – jako popularyzator Jego bardzo udanych monodramów, z którymi kilkakrotnie gościł na teatralnej estradzie prowadzonego przeze mnie studenckiego Klubu „Pod Jaszczurami” pod koniec lat 60.tych (1966-1968) .

Potem jako walczący kierownik literacki Teatru Ludowego w Nowej Hucie, gdzie wtedy razem ze Staszkiem  pracowaliśmy, stałem się aktywnym <kibicem> jego artystycznej frustracji na samym początku lat 70.(1970-1971) po wspaniałym okresie Szajny , którego  był ulubionym aktorem.

Wreszcie – jako  artystyczny współpracownik Stanisława Michny- na początku nowego stulecia (2001 -2005)  pojąłem konieczność stałej obecności na rynku sztuki takich alternatywnych grup teatralnych, jaką stanowił Jego ukochany Teatr MIST.

 

Tę konieczność – pojmowaliśmy z Michną – w obliczu transformacji, której pierwsze objawy nie wróżyły kulturze najlepiej – i jako przynależne nam osobiście  prawo wolności tworzenia, i jako ważną, a tak znaczącą oddolną  presję  na instytucjonalną sztukę  oficjalną. Presję, jaką stanowiła kiedyś  siła teatru studenckiego i otwartego lat 60. i 70. – zdecydowanego artystycznego sprzeciwu wobec autorytarnych prób zarządzania kulturą.

Nic więc dziwnego, że odejście tak oddanego sztuce teatru artysty,  jakim był Stanisław Michno, musi okryć całe nasze środowisko wszechogarniającym smutkiem .

Ale – by być Mu naprawdę wiernym – pamiętać musimy o rzadko spotykanej spójności i konsekwencji Jego życia i Jego twórczości.       Stanisław Michno – to twórca, któremu trudy życia i wyboje egzystencji nigdy nie zdołały zakłócić myślenia o powinnościach wzmiankowanej wielokrotnie Jego artystycznej  nonkonformistycznej  postawy. A na dodatek: ta troska zawierała zawsze jeszcze jeden ważny składnik  szukającej kontaktu z odbiorcą sztuki teatralnej. Ten składnik wypełnia uporczywe myślenie o drugim człowieku. O jego poszanowaniu.

Szacunek dla ludzi, wymaga prawdy. Prawda zaś – to zaprzeczenie kłamstwa. Artysta zatem – powiadał Michno – ma obowiązek mówienia prawdy. A prawda nigdy nie schlebia nikomu. Zwłaszcza żadnej  ideologii.

Dlatego przesłaniem dla  nas wszystkich, na tym <padole płaczu> pozostających, niech stanie się zatem nakierowane w trudną przyszłość- ulubione przez Stasia – zdanie Szekspirowskiego Prospera:

” Moja rozpacz rodzi lepsze życie!”

 

Krzysztof Miklaszewski, Kraków , grudzień 2021

fot. Adam Walanus
Autor: Krzysztof Miklaszewski

Zobacz również