Search
Generic filters
Wspomnienia

Zbigniew Sztejman

12.09.1939 - 
11.06.2019 -
17 czerwca 2019 roku, na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej, pożegnaliśmy Zbyszka, wspaniałego kolegę, świetnego aktora, dyrektora teatru, działacza ZASP.

Urodził się w Lublinie i całe swoje zawodowe artystyczne życie związał z rodzinnym miastem. Swoją sceniczną karierę rozpoczął w amatorskim zespole teatralnym Domu Kultury Kolejarza, w którym zadebiutował rolą Albina w „Ślubach panieńskich” A. Fredry, skąd trafił, jako statysta, do Teatru im. J. Osterwy. Wystąpił w „Zielonym Gilu” T. de Molino i „Romulusie Wielkim” F. Durrenmatta. Grający gościnnie rolę Romulusa Jan Świderski, doświadczony pedagog, zwrócił uwagę na zdolnego statystę, który znakomicie poradził sobie z nagłym zastępstwem w aktorskim epizodzie. To on gorąco namawiał Zbyszka do podjęcia studiów w szkole teatralnej. Zachęta z ust „Wielkiego Świdra” podziałała mobilizująco po nieudanej próbie dostania się na wydział operatorski łódzkiej filmówki.

W 1960 roku Zbigniew Sztejman został studentem PWST w Krakowie. Studiował w doborowym towarzystwie, jego kolegami na roku byli, m.in. Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Anna Seniuk, Krystyna Mikołajewska, Jan Nowicki, Henryk Giżycki, Paweł Unrug i dobrze znani z lubelskiej sceny Nina Skołuba i Piotr Wysocki.

W 1964 roku uzyskał aktorski dyplom i gdy jego koledzy zabiegali o angaże do teatrów w Krakowie, czy Warszawie – on natychmiast wrócił do Lublina, gdzie czekała na niego pozostawiona tu miłość jego życia, ukochana Marzenka, studentka prawa a za lat kilka prokurator apelacyjny. Odtąd byli już nierozłączni.

Na scenie Teatru im. J. Osterwy zadebiutował rolą Staszka i Widma w „Weselu” S. Wyspiańskiego, potem był m.in. Armand Duval w „Damie Kameliowej” A. Dumasa, Artur w „Tangu” S. Mrożka, Kazimierz w „Panience z okienka” Deotymy, czy książę Odrowąż w adaptacji „Wiernej rzeki” Żeromskiego.

Młody aktor szybko zyskał popularność, stając się idolem lublinianek, o czym donosił „Kurier Lubelski” (22. 05.1968): „Lubelskie nastolatki znalazły sobie miejscowy obiekt westchnień, który skutecznie konkuruje z Beatlesami, Piotrem Szczepanikiem i Jeanem Paulem Belmondo. Jest nim aktor Teatru im. J. Osterwy – Zbigniew Sztejman. Wystąpił on ostatnio w „Wiernej rzece” jako książę Odrowąż i tą właśnie rolą podbił serca dziewcząt. Widomym tego dowodem są liczne grupki nastolatek kontemplujące umieszczony w holu duży portret artysty oraz liściki, które co jakiś czas można znaleźć za owym portretem”.

Zbyszek znakomicie sprawdzał się w komedii, czarując jako Motyliński w „Klubie kawalerów”, czy Fikalski w „Domu otwartym” M. Bałuckiego a także w widowiskach muzycznych „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, „Apetyt na czereśnie” A. Osieckiej, „Happy end” D. Lane, „Dziś do ciebie przyjść nie mogę” J. Kanickiego, gdzie obok sprawności aktorskiej, komediowej weny i umiejętności tanecznych mógł popisać się wspaniałym głosem o niemałej skali. Te umiejętności sprawiły, że przez wiele lat był jednym z filarów lubelskiego Kabaretu „Czart”.

Do końca 1974 roku zagrał w ponad 30. Spektaklach, m.in. w szekspirowskim „Poskromieniu złośnicy” i księcia Orsino w „Wieczorze Trzech Króli”, Elbana w „Pożądaniu w cieniu wiązów” E . O’Neilla, Willego w „Niemcach” L. Kruczkowskiego, czy Boratyńskiego w „Barbarze Radziwiłłównie” A. Felińskiego.

Po nagłym odejściu w środku sezonu Kazimierza Brauna, pełnienie obowiązków kierownika artystycznego powierzono tymczasowo Zbigniewowi Sztejmanowi (od 1 stycznia1975 roku). Ta niejasna sytuacja trwała przez rok. Dopiero 1 stycznia 1976 roku otrzymał nominację na dyrektora i kierownika artystycznego Teatru im. J. Osterwy w Lublinie, którą to funkcję sprawował do 31 sierpnia1980 roku. Dopisywane do tytułu literki „p.o.” nie ułatwiały pracy i nie wpływały na stabilizację zespołu. Z końcem sezonu 1974/75 odeszła duża grupa aktorów Brauna, którą trzeba było zastąpić nowymi twarzami, ale przede wszystkim trzeba było „zdobyć ponownie lubelską publiczność”. Maria Bechczyc-Rudnicka, wspaniała kronikarka lubelskiego życia kulturalnego pisała: „Indywidualność Kazimierza Brauna wniosła ożywczy pęd w życie kulturalne miasta (…). Lecz nie ulega wątpliwości, że zagęszczenie repertuaru pozycjami wyprzedzającymi możliwości percepcyjne widzów, nie wtajemniczonych w arkana awangardy, po prostu odstraszyło ich od teatru.”

Odwrócenie tego stanu rzeczy nie było sprawą łatwą, było pracą żmudną i nieefektowną, ale powoli i systematycznie przynoszącą pożądane efekty. Sztejman pozyskał do współpracy cenione grono realizatorów, jak Lidia Zamkow, która wyreżyserowała „Komu bije dzwon” E. Hemingwaya, Jerzego Rakowieckiego „Don Juan” Moliera, „Damy i huzary” A. Fredry, „Odprawa posłów greckich” J. Kochanowskiego, Ireny Babel „Wojna i pokój” wg. Tołstoja, „Hamlet” Szekspira, Józefa Grudę: „Operetka” W. Gombrowicza i wreszcie Józefa Słotwińskiego „Wesołe kumoszki z Windsoru” Szekspira, „Pułapka na myszy” A. Christie, „Książę i żebrak” M. Twaina, „Egzamin” J. P. Gawlika, „Emigranci” S. Mrożka, „W czepku urodzona” Z. Skowronskiego.

Sztejman starał się maksymalnie różnicować repertuar, uwzględniając potrzeby widzów z różnych środowisk. Obok „Wesołych kumoszek” wystawił „Babę – Dziwo” M. Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, po „Wojnie i pokoju” – „Pułapkę na myszy”, po „Po górach, po chmurach” E . Brylla – „Protokół z pewnego zebrania partyjnego” A. Gelmana.

„Można byłoby stawiać zarzut Sztejmanowi, że próbował w linii repertuarowej wprowadzić zasadę lawirowania, ale nie byłaby to prawda. Wynikało to z poczucia realizmu” – stwierdzał A. L. Gzella. Pozycje rozrywkowe równoważył np. „Panną Julią” A. Strindberga, „Śmiercią komiwojażera” A. Millera, czy szekspirowskim „Hamletem”. Wprowadził na lubelską scenę rodzimą dramaturgię współczesną, nie grane tu dotychczas: „Grupę Laokoona” T. Różewicza, „Okapi” i „Lęki poranne” S. Różewicza, „Egzamin” J. P. Gawlika, który przekroczył magiczną setkę spektakli stając się przebojem kasowym i frekwencyjnym, czy uwieńczone sukcesem starania o wystawienie „Operetki” Gombrowicza.

Bardzo aktywnie działała mała scena teatru Reduta 70, wystawiając po kilka premier w sezonie. Po raz pierwszy w Lublinie pojawił się tu Witkacy i „Wariat i zakonnica”. Wystawiono też m.in. „Rodeo” A. Ścibora-Rylskiego, „Żegnaj Judaszu” I. Iredyńskiego, „Lekki ból” i „Kochankę” H. Pintera, „Czapę” J. Krasińskiego czy „Cudzoziemkę” M. Kuncewiczowej.

Po zakończeniu dyrekcji „w Osterwie” został aktorem lubelskiego Teatru Muzycznego (1980-1994), gdzie również zagrał szereg wspaniałych ról i nawet te najmniejsze były aktorskimi perełkami. Czarował jako Napoleon w „Pani Walewskiej” T. Kiesewettera, czy Jim Boy w „Kwiecie Hawajów” P. Abrahama i Szeryf w „Targu na dziewczęta” J. Tomaszewskiego. Wspaniały stryj Beniamin w „Błękitnym zamku” R. Czubatego, Liapkin-Tiapkin w „Rewizor jedzie” J. Tomaszewskiego i niezapomniany Mazurkiewicz w „Żołnierzu Królowej Madagaskaru” J. Tuwima.

W 1994 roku powrócił do „swojego teatru”, posypały się wspaniałe, duże role – Tezeusz w „Śnie nocy letniej” i Błazen Feste w „Wieczorze Trzech Króli” Szekspira, Wielki Książę w „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego, Pan Jourdain w „Mieszczaninie szlachcicem” Moliera.
Na Małej Scenie teatru wyreżyserował „Egzekutora” M. Rębacza i „Rozmowy z katem” K. Moczarskiego, zagrane aż 254 razy. Nowe pasmo scenicznych sukcesów przerwała ciężka choroba, która stopniowo wykluczała go z zawodu. W 1998 roku przeszedł na emeryturę. Po dwóch latach powrócił jednak do teatru i w 2001 roku zagrał swoją ostatnią rolę, był to Rembo we fredrowskich „Damach i Huzarach”.

Przez wszystkie lata swojej zawodowej pracy był aktywnym działaczem SPATiF-u i ZASP-u. Był przewodniczącym koła, a w latach 1986-1999 przewodniczącym lubelskiego Oddziału ZASP.

Zbyszka nie ma już wśród nas, ale nazwisko Sztejman nadal widnieje na afiszach Teatru im. Juliusza Osterwy, rodzinną tradycję kontynuuje bowiem jego córka Magdalena…

Zobacz również